+48 12 444 1846
×
25 sierpnia 2021

Guten Tag Winnetou, czyli wyprawa w góry Chorwacji

Poniżej zamieszczamy tekst naszej ukochanej klientki – Ani Gliszczyńskiej. Anię znacie już też z wcześniejszych tekstów na stronie Exploruj.pl. Zapraszamy do lektury!

Jarek

Pandemia w znaczący sposób zakłóciła rytmy i dokonała pewnej wyrwy w życiu większości z nas. Niemożność podróżowania, przemieszczania się to bolesne doświadczenie, które szczególnie dotknęło tych, którzy takiemu rodzajowi aktywności nadają szczególnego znaczenia. Jak wielu czekałam na poluzowanie obostrzeń, na otwarcie jakiejkolwiek granicy. Tak chciałam przetestować i te nowe okoliczności, 
i swoje fizyczne możliwości po przechorowaniu Covida. No i nadarzyła się okazja! Majówka w Chorwacji z Jarkiem! Dla mnie – dwunasty wyjazd z Exploruj!

Podjęcie decyzji o napisaniu tego tekstu poprzedziły pytania, jakie zadałam i samej sobie i kilku osobom z naszej grupy. Chciałam sprawdzić, czym w naszych oczach Chorwacja różni się od Polski? Nie było to pytanie łatwe, bo jak się okazało wiele mamy raczej wspólnego – i to te podobieństwa  łatwiej było wszystkim wymieniać.  Mamy morze, góry, jeziora, piękne lasy, rzeki, zabytkowe miasta, mamy drogi w budowie, sieci supermarketów, winnice produkujące lokalne wina, kanapki na śniadanie i kotlety na obiad. To, czego na pewno nie mamy to wyspy – i na pewno nie mamy Winnetou (?!).  

Imię tego indiańskiego wodza wywołuje w wielu z nas wspaniałe wspomnienia czasów, gdy Winnetou był naszym bohaterem. Któż nie chciał nim być, któż  nie bawił się odgrywając sceny z ulubionego serialu. Któż nie przeżywał miłosnych dylematów pięknej Apanaczi, któż nie płakał w momencie filmowej śmierci wodza. Do dzisiaj spotykam czasami na ulicy mojego dawnego kolegę, z którym – podobnie jak Winnetou ze swoim białym  przyjacielem Old Shatterhandem     – zawarłam braterstwo krwi. Mijamy się teraz bez większych emocji, a w Chorwacji na szlakach oznaczonych tabliczkami „Winnetou” wróciły dawne uczucia i wspomnienia. Ponad 40 lat temu – w Parkach Narodowych Jezior Plitwickich, w Paklenicy, Północnym Velebicie na wyspie  Krka,  w dorzeczu rzeki Zrmanji, oraz w innych miejscach dzisiejszej Chorwacji  – kręcono filmy o indiańskim wodzu w oparciu o powieści niemieckiego pisarza Karola Maya. Oszałamiający wówczas sukces filmów z całą pewnością w dużym stopniu był efektem wspaniałych, chorwackich plenerów i ekspozycji przyrodniczych cudów natury, które z perspektywy czasu jeszcze bardziej wypiękniały.  Niemiecka wersja opowieści o życiu, o walkach, o codzienności indiańskich plemion  poruszała młodych ludzi do tego stopnia, że nie zauważaliśmy wtedy jakże nienaturalnie, wręcz humorystycznie brzmiących teksów typu: „hande hoch Winnetou”.    Warto więc wybrać się w góry Chorwacji chociażby po to, aby powspominać lata, gdy świat był piękny naszą młodością, gdy czarnobiałe telewizory przyciągały takimi serialami, jak choćby „Winnetou”, gdzie zwyciężało dobro, gdzie zawsze było wiadomo, kto jest czarnym, a kto białym charakterem. I gdy nie było wątpliwości, po której stronie należy stać…

Gdyby młodsi uczestnicy wypraw z Exploruj  zechcieli, to zachęcam do wyszukania na półkach bibliotek starych książek Karola Maya i do przeniesienia się dzięki nim 
w magiczny świat wspaniałych postaci i ich niesamowitych historii. 

A w kwestii chorwackich wysp…..no cóż, jak podają źródła Chorwacja posiada ich 1200 (?!). Część z nich jest oczywiście niezamieszkała, ale te, które są dostępne dla przeciętnego podróżnika to prawdziwe perełki i raje. Podróżując lądem wyobraźnia przenosi nas na wyspy, które mijamy po drodze. Zastanawiamy się nad tym, kto tam mieszka, jak się tam dostaje, co tam robi? Z częścią naszej grupy popłynęliśmy promem na wyspę Pag. Była to opcja zastępcza za to, czego nie mogliśmy zrobić z uwagi na zalegające w górach śniegi i niesprzyjające górskie okoliczności pogodowe. Tego dnia podzieliliśmy się na dwa mniejsze zespoły. Jedni na wyspę, a drudzy z pasją i poświęceniem próbowali do późnych godzin przebijać się na wysokościach przez zwały śniegu i choć trochę poczuć piękno drogi, którą mielibyśmy przejść, gdyby zima opuściła Chorwację zgodnie z planem. Niestety tak się w tym roku nie stało.  Może po to, aby wybrać się tam jeszcze raz, i żeby zgodnie z programem wyprawy przejść jeden z najpiękniejszych szlaków górskich Europy ( Premužićeva staza). 
W naszych schematach myślowych Chorwacja jawi się, jako gwarant tzw. „murowanej pogody”. To przyciąga jak magnes tych wszystkich, którzy uwielbiają ciepło i wysokie temperatury. Jakież było więc zdziwienie Jarka i nas wszystkich, gdy okazało się, że w górach jest tak wiele śniegu, że niemożliwe stało się nawet wejście na niewymagającego w normalnych okolicznościach Risnjaka (1528m.n.p).

I na koniec jeszcze coś, co bez wątpienia zdecydowanie wpływa na jakość takich wyjazdów i na jakość naszych wspomnień – ludzie. I tym razem miałam wielkie szczęście spotkać ludzi niecodziennych, pasjonatów i miłośników gór, ciekawych osobowości, które dodatkowo mają moc rozsiewania wokół siebie tajemniczej magii i zarażania własnym entuzjazmem. Właśnie takimi ludźmi byli nasi przewodnicy (Jarek, Bartek). Ale takich ludzi spotkałam też wśród uczestników, co po raz któryś przekonało mnie, że albo w góry jeżdżą wybrańcy, albo że  to góry sprawiają, że zwykli ludzie na jakiś czas stają się niezwykli,  że to góry robią z nami jakieś czary, dzięki którym lepiej wyglądamy, inaczej widzimy, inaczej myślimy, że jesteśmy w stanie spostrzec najmniejszą roślinkę ukrytą gdzieś w skalnych szczelinach, że dopatrzymy się niepozornego ptaka na tle błękitnego nieba, że z zachwytem spojrzymy na meandry górskich rzek, że zachwycimy się monumentalnie wyglądającymi z daleka graniami. 

Przebywanie w takim towarzystwie daje energię i moc, a jednocześnie pokazuje, 
że sami jesteśmy zdolni do zmian i do odszukiwania w sobie potencjałów nieznanych  i nie wykorzystywanych w codziennym, szarym  życiu.                                                       

                                                                                  Auf Wiedersehen Apanaczi

    ( Anna Gliszczyńska )